Kto idzie do szkoły – dzieci, czy rodzice?

Kto bardziej boi się szkoły – dzieci, czy rodzice? Jak mądrze wspierać dziecko w trakcie roku szkolnego? Pytamy o to psychologa, Marylę Jaworską.

Rodzice w Ameryce: Posłanie dziecka do szkoły, zwłaszcza do pierwszej klasy – czy to podstawówki, gimnazjum, czy liceum – to spory stres, zarówno dla ucznia, jak i rodzica. Czego boją się dzieci, a czego rodzice?

Maryla Jaworska:  Postawię tezę, którą postaram się udowodnić: bardzo często to rodzice zarażają lękiem i niepokojem swoje dzieci. Nerwowość i zastanawianie się jak to będzie, czy nauczyciel będzie  odpowiedni, czy dzieci będą miłe i nie będą dokuczać – to wszystko źle wpływa na przyszłego ucznia. Dla rodziców, którzy wysyłają dziecko do pierwszej klasy dochodzi dodatkowy stres związany ze zmianą grafiku zajęć, pojawiają się pytania, czy sobie poradzimy z przywożeniem, odwożeniem ze szkoły, pomocą w lekcjach. Polscy rodzice mają własne, często niewesołe doświadczenia ze szkoły, dotyczące różnych sfer: trudności w nauce, nielubianych nauczycieli, czy problemów z adaptacją w grupie. Dzieci, zwłaszcza te małe, raczej są podekscytowane nowością, jaką jest szkoła. Jeśli rodzice nie zarażą ich swoimi lękami, tak powinno pozostać.

RwA: No tak, ale system edukacyjny w USA wygląda zupełnie inaczej, niż ten polski sprzed lat. Nie ma obaw o to, że dziecko nie zda, że nauczyciel się „uweźmie”na syna, czy córkę. Czego więc obawiają się polscy rodzice? Że dziecko nie poradzi sobie w szkole, że nie da rady z angielskim, czy może bullyingu, czyli nękania, które jest zmorą amerykańskich szkół?

M.J.: Myślę, że rodzicom chodzi głównie o to, by ich dziecko jak najlepiej sobie poradziło. Wiele osób chce, żeby ich dzieci były najlepsze.

RwA: Czyli chodzi o ambicje rodziców. Wielu z nich za oczywistą uważa konieczność pomagania dziecku w obowiązkach szkolnych. Jak pomagać mądrze?

M.J.: Przede wszystkim pamiętać o tym, że tutaj, w Stanach, jest inaczej. Nie lepiej, nie gorzej, po prostu inaczej. Inna jest dydaktyka, czyli sposób przekazywania wiedzy uczniom. Radzę, by – jeżeli chcemy dziecku pomóc – najpierw zapytać jak nauczyciel wytłumaczył dane zagadnienie w szkole. Bo łatwo jest  – tłumacząc po swojemu – namieszać dziecku w głowie. Jeśli chodzi o stałą pomoc w lekcjach, pamiętajmy, że my już swoją szkołę dawno skończyliśmy.  Warto, żeby dziecko, przynajmniej w pierwszych klasach podstawówki, po prostu odrabiało lekcje samo. Natomiast to, co powinni zrobić rodzice, to wypracować mądrą rutynę. Czyli dać dziecku czas na posiłek, relaks i odpoczynek po szkole i jasno określić czas, kiedy powinno zasiąść do odrabiania lekcji. Nie bądźmy nadopiekuńczy, nie sprawdzajmy, czy plecak jest odpowiednio spakowany. Dziecko ma się tego nauczyć samodzielnie, tak jak kiedyś nauczyło się zapinać guziki, czy wiązać sznurowadła. Pozwalajmy dzieciom popełniać błędy i uczyć się na nich.

RwA:  Z tymi błędami to trudna sprawa. Rodzicom chyba ciężko jest nie ingerować, nie poprawiać i nie ulepszać na przykład tzw. projektów, jakie dziecko ma wykonać w ramach pracy domowej.

M.J.: To prawda, to jest bardzo trudne. Ale rodzicielstwo jest generalnie najtrudniejszą pracą, jaką wykonujemy w życiu. Myślę, że nie powinniśmy ingerować, chyba, że dziecko zwróci się o pomoc i ewidentnie wyczerpało już swoje możliwości. Nie doprowadzajmy do sytuacji, kiedy dziecko się nami wyręcza i nie przyzwyczajajmy go do tego, że wykonamy za nie jego pracę. Okażmy wsparcie, ale nie odrabiajmy lekcji za swoją pociechę. Czasem to tutejsze B otrzymane przez ucznia, jest naprawdę lepsze, niż A, które dostaje de facto rodzic.

RwA: Rodzice w dzisiejszych czasach narzekają, że dzieci nie chcą czytać książek, tylko są przyklejone do komputerów i tabletów. Jak sobie z tym radzić?

M.J.: Rodziców, którzy skarżą się, że dzieci unikają książek pytam zawsze: czy państwo sami czytacie? Czy dzieci widzą was z książką? Ile razy powiedzieliście synowi, czy córce: poczekaj, tylko skończę ten rozdział i zaraz do ciebie przyjdę? Wymaganie od dzieci czegoś, czego sami nie robimy i nie dajemy im wzroru takiego zachowania jest bardzo trudne i zwykle skazane na niepowodzenie.  Jeśli chodzi o gry komputerowe – ustalcie na początku roku szkolnego zasady. Idealnie byłoby wyznaczyć jedno popołudnie – piątek, czy niedzielę, które dziecko może spędzić przed komputerem dla rozrywki. Natomiast w tygodniu niech to będzie tylko korzystanie z komputera, czy tabletu w celach szkolnych. Pozwalanie dziecku na nieograniczone korzystanie z urządzeń elektronicznych to prosta droga do uzależnienia.

RwA: Współczesny model wychowania i edukacji dzieci w USA polega – przynajmniej w dużych miastach – na zapełnianiu dzieciom większości dnia mnóstwem zajęć pozalekcyjnych: sportowych, artystycznych itp. Jak tego typu organizowanie dzieciom czasu wygląda z perspektywy psychologa?

M.J.: Na ten temat wciąż przeprowadzane są badania. Wiadomo, że – szczególnie małe dzieci – potrzebują czasu na beztroską zabawę, nawet jeżeli rodzicom wydaje się ona bezsensowną stratą czasu. Apeluję do rodziców: nie zapełniajcie dzieciom dnia co do godziny. To jest zabieranie dzieciom dzieciństwa. Przypomnijmy sobie własne dzieciństwo, godziny na podwórku, jeżdżenie na rowerze, grę w piłkę, czy fikołki na trzepaku. To jest dzieciom potrzebne! Oczywiście, jeżeli dziecko zdradza zainteresowanie jakąś dziedziną, poświęćmy jego czas na to, zamiast próbować wszystkiego, bo a nuż coś z tego wyniknie.

RwA: Podsumujmy zatem jak być mądrym rodzicem ucznia.

M.J.: Bardzo ważne jest wprowadzenie odpowiedniego rytmu życia. Czyli rutyna odpoczynku, nauki, kładzenia się spać i porannego wstawania. Istotne jest także rozmawianie z dzieckiem na temat szkoły. Większość rodziców na pytanie: “jak tam w szkole?” słyszy odpowiedź: “ok”. Jeżeli nie pociągniecie tematu, możecie przez 12 lat słyszeć: “ok”, przy czym rzeczywistość może być zupełnie inna. Jeśli dziecko nie chce mówić o swoim dniu, opowiedzmy o naszym. To może sprowokować syna, czy córkę do podzielenia się także swoimi zdarzeniami ze szkoły. Zadawajmy konkretne pytania i uważnie słuchajmy odpowiedzi. I wreszcie – mądra pomoc oraz pozwalanie dziecku na popełnianie błędów.

RwA: Dziękujemy za rozmowę.

0 Comments

No comments!

There are no comments yet, but you can be first to comment this article.

Leave reply

<