Nauka w chicagowskich szkołach publicznych

O edukacji w chicagowskich szkołach publicznych rozmawiamy z Jadwigą Pytlik, edukatorem (nauczycielką, pedagogiem szkolnym) w CPS (Chicago Public Schools).

Rodzice w Ameryce: Jak wygląda szkolnictwo w USA na poziomie podstawowym i średnim?

Jadwiga Pytlik: W Illinois mamy obowiązek przedszkolny, czyli dziecko zaczyna edukację szkolną w wieku 6 lat, kiedy powinno zostać zapisane do zerówki, czy kindergarden. Potem od 1 do 6 klasy mamy tzw. middle school, potem jeszcze dwa lata nauki w szkole podstawowej i zaczyna się czteroletni okres nauki w high school, czyli szkole średniej.

 

RwA: Jakie rodzaje szkół mamy w systemie amerykańskiej oświaty?

JP: W Illinois, tak jak i w każdym innym stanie, mamy szkolnictwo publiczne, prywatne i katolickie. Ostatnio obserwujemy, że – jeszcze kilkanaście lat temu szalenie popularne -szkoły katolickie obecnie przeżywają trudny okres. Szkoły publiczne finansowane są z pieniędzy publicznych, za prywatne i katolickie płacą rodzice.

 

 RwA: Jak wygląda proces zapisu dziecka do szkoły?

J.P: Rodzice wypełniają kwestionariusz z danymi dziecka i swoimi. Informują o ewentualnych chorobach, alergiach i lekach przyjmowanych przez dziecko. Ustalana jest lista osób, które mogą odbierać dziecko ze szkoły, podawane telefony, na które przedstawiciele szkoły mają dzwonić w razie nagłych wypadków. Wymagana jest także dokumentacja szczepień. Każdy stan ma własne przepisy dotyczące tego jakie szczepionki są obowiązkowe. Jeżeli dziecko nie posiada kompletu szczepień, nie może podjąć nauki.

Kwestie zdrowotne są traktowane bardzo poważnie, ale warto pamiętać, że dzieci nie mogą wnosić na teren szkoły żadnych leków, nawet tabletek przeciwbólowych. Jeśli uczeń ma zażywać przepisane przez lekarza leki w czasie godzin szkolnych, są one przekazywane pielęgniarce szkolnej, która odpowiada za wydzielanie ich dziecku.

 

RwA: A jak wygląda sprawa zapisów do amerykańskich szkół dzieci imigrantów?

J.P: Każde dziecko mieszkające w konkretnym dystrykcie szkolnym ma zostać zapisane do szkoły, bez względu na status imigracyjny. Nikt nie powinien pytać o zieloną kartę, czy obywatelstwo. Takie pytania są niedopuszczalne i chcę jasno powiedzieć rodzicom, że nie powinni się obawiać, nawet jeżeli przebywają w USA nielegalnie. Obowiązek szkolny obejmuje dzieci w Illinois do 17 roku życia. Dla rodziców dzieci, które nie uczęszczają do szkoły, przewidziane są kary.

 

RwA: Czy w Chicago można zapisać dziecko do dowolnej wybranej przez rodziców szkoły?

J.P: Nie. W Chicago obowiązuje rejonizacja, chyba że w grę wchodzi konkretny program edukacyjny, na przykład gifted program, czyli dla dzieci szczególnie uzdolnionych. Aby się zakwalifikować, uczeń musi osiągać bardzo dobre wyniki w testach stanowych.

 

RwA: Jak wygląda sprawa odprowadzania dzieci do szkoły? Co zrobić jeżeli rodzic nie może zawieźć, czy zaprowadzić dziecka?

J.P: Szkoły publiczne mają transport – szkolne autobusy. Poszczególne dystrykty szkolne mają własne przepisy dotyczące na przykład odległości, w jakiej musi mieszkać uczeń, by skorzystać z dowozu zapewnianego przez szkołę. Dzieci specjalnej troski, z jakimikolwiek schorzeniami mają zawsze zapewniony transport szkolny.

 

RwA: Jak wygląda typowy dzień w szkole podstawowej i sredniej?

J.P: Najczęściej decyduje o tym dyrektor placówki i Rada Szkolna. Lekcje zaczynają się zwykle między 7 a 8 rano. Lekcje są 50-minutowe, między nimi mamy przerwy. Przewidziana jest także jedna dłuższa, zazwyczaj także 50-minutowa przerwa na lunch. W szkołach podstawowych kwestia przerw jest bardzie płynna i dzieci często jedzą drugie śniadanie i lunch w salach lekcyjnych. W szkołach średnich zajęcia kończą się o 2:45 po południu, natomiast w szkołach podstawowych lekcje trwają krócej, zwykle do 1:30 po południu.

 

RwA: Proszę nam przybliżyć kwestię wyżywienia w szkołach publicznych.

J.P: Uczniowie mogą korzystać ze szkolnej stołówki, lub przynosić lunch z domu. Od kliku lat obserwujemy tendencję zmiany jadłospisów w szkolnych kafeteriach. Eliminowane są niezdrowe posiłki, pojawia się mleko, więcej owoców i warzyw, ale pizza i frytki nadal są bardzo popularne. Jeśli chodzi o koszty, to zależą one od zarobków rodziców. Dzieci z najuboższych rodzin mają w szkołach publicznych w Chicago posiłki darmowe. Rodzice, którzy lepiej zarabiają dopłacają, ale są to raczej symboliczne kwoty, od dolara do dwóch.

 

RwA: Czy rodzice mają wpływ na to, co dostają dzieci do jedzenia w szkole?

J.P: Rodzice mają wpływ na wszystko. Local School Council , czyli odpowiednik komitetu rodzicielskiego ma w praktyce większy wpływ na to, co dzieje się w szkole niż dyrektor. W skład Rady wchodzą rodzice, którzy zarządzają budżetem, rodzice głosują, czy kontrakt dyrektora będzie przedłużony, a także, oczywiście, debatują nad jadłospisem dzieci. Bardzo zachęcam polskich rodziców, by włączali się w życie szkoły. Oprócz Rad Szkolnych funkcjonują także doradcze komitety rodzicielskie.

 

RwA: W jaki sposób dostać się do takiej rady szkolnej, czy komitetu?

J.P: Należy wypełnić podanie i napisać uzasadnienie wyjaśniające powody chęci znalezienia się w Radzie. Rady wybierane są w drodze głosowania z reguły co dwa lata, choć zależy to od konkretnej szkoły. Rodzic zawsze może przyjść na takie spotkanie, nawet, jeśli nie jest członkiem Rady, zabrać głos, przedstawić swoje propozycje. Polscy rodzice angażują się bardzo mało. Moim zdaniem to błąd, bo sami pozbawiają się wpływu na edukację swoich dzieci. Nawet jeżeli ktoś nie mówi zbyt dobrze po angielsku, nie jest to problemem, ponieważ szkoła ma obowiązek zapewnić tłumacza.

 

RwA: No właśnie, Chicago jest miastem wielokulturowym, mieszkają tu imigranci z różnych stron świata i – oczywiście – ich dzieci uczą się w szkołach. Czy szkoły publiczne zapewniają tłumaczy dla rodziców którzy niezbyt dobrze porozumiewają się po angielsku?

J.P: Oczywiście. Do dyspozycji są tłumacze kilkudziesięciu języków. Ponadto podstawowe dokumenty i broszury informacyjne można w szkołach dostać przetłumaczone na wiele języków.

 

RwA: Jakie osoby – oprócz nauczycieli – są obecne w szkole?

J.P: Ilość kadry i obsługi zwiększa się w zależności od wielkości szkoły. Mamy szkoły liczące półtora tysiąca uczniów, ale są także ogromne placówki, w których uczy się nawet cztery i pół tysiąca dzieci i młodzieży. Zawsze są obecni funkcjonariusze ochrony (security), konserwatorzy zajmujący się wszelkimi naprawami i kwestiami technicznymi, pielęgniarka i social worker oraz psycholog szkolny.

 

RwA: Co dzieje się, jeżeli dziecko źle się poczuje?

J.P: Zawsze najpierw wysyłane jest do pielęgniarki, która decyduje, czy dziecko powinno być odesłane do domu, czy może zostać w szkole. W pierwszym przypadku informowani są rodzice. Jeżeli dochodzi do wypadku, na przykład złamania kończyny, czy utraty przytomności to także pielęgniarka wzywa pogotowie po udzieleniu pierwszej pomocy poszkodowanemu.

 

RwA: Kto się zajmuje rozwiązywaniem szkolnych konfliktów między uczniami?

J.P: Pierwsza osoba, która reaguje na przykład na bójki uczniów, czy nieodpowiednie zachowanie to zwykle funkcjonariusz ochrony, lub nauczyciel, jeżeli do zajścia doszło w czasie lekcji. W zależności od rodzaju problemu sprawa trafia następnie do tzw. social worker, albo szkolnego pedagoga, którzy wraz z rodzicami starają się jak najlepiej rozwiązać sytuację. Często włącza się dyrekcja i administracja szkoły. Bardzo poważnym problemem w amerykańskich szkołach jest tzw. bulling, czyli uporczywe nękanie dziecka przez innych uczniów. Na przypadki takiego zachowania dyrekcja szkoły reaguje stanowczo, może na przykład zmienić program nauczania, czy plan przychodzenia na lekcje ucznia, który jest dręczony.

W większości szkół średnich w czasie trwania zajęć na terenie placówki przebywa również funkcjonariusz policji.

Każde kuratorium ma swój kodeks ucznia. Taką książeczkę otrzymują wszyscy uczniowie. Zawarte są w nie przepisy i zasady obowiązujące w szkołach publicznych. Dodatkowo każda placówka ma swój dodatkowy regulamin, którego należy przestrzegać na jej terenie. Oczywiście poszczególni nauczyciele także wprowadzają określone zasady zachowania na swoich zajęciach. Uczniowie, którzy mają doświadczenia z Polski często mówią, że w amerykańskich szkołach jest dużo więcej przepisów, jakich trzeba przestrzegać i o wiele więcej zakazów.

 

RwA: Jakie są kary dla uczniów łamiących regulamin?

J.P: Kary są różne, w zależności od przewinienia. Do surowszych należy np. suspension, czyli zawieszenie ucznia. Oznacza to, że nie może on uczęszczać do szkoły i są to nieobecności nieusprawiedliwione. Jeżeli rodzice nie zgadzają się z takim rozwiązaniem, taka kara może być zamieniona na wykonywanie przez ucznia na terenie szkoły jakichś prac społecznych. O taką formę kary często wnioskują polscy rodzice, którzy uważają, ze pozostawienie nastolatka w domu nie jest dla niego zbyt dotkliwą karą.

 

RwA: Czego uczniowie nie mogą przynosić do szkoły?

J.P: Żadnych niebezpiecznych narzędzi, lekarstw, otwartych butelek z napojami. Uczniowie przechodzą przez bramki. Prześwietlane są ich plecaki i torby. Większość szkół ma swoje wytyczne w zakresie bezpiecznego obuwia. W niektórych szkołach uczniowie nie mogą mieć przy sobie na lekcjach telefonów komórkowych. W innych placówkach telefony muszą być wyłączone i nie można z nich korzystać w szkole.

 

RwA: Jak w tutejszych szkołach wygląda kontakt nauczyciela z rodzicami? Czy jest jakiś odpowiednich polskich wywiadówek?

J.P: Przede wszystkim wszyscy rodzice mają stały dostęp do ocen znajdujących się w systemie komputerowym. Mogą w każdej chwili umówić się na spotkanie z nauczycielem. Rok szkolny podzielony jest na cztery kwarty. Po pierwszej są spotkania z rodzicami. W odróżnieniu od wywiadówek w Polsce są one indywidualne. Rodzice dostają tzw. report card, czyli arkusz z ocenami i ewaluację swojego dziecka. Po każdym semestrze oceny są wysyłane do rodziców. Kolejne spotkania z rodzicami odbywają się zwykle na wiosnę. Te spotkania nie są dla rodziców obowiązkowe, ale zalecane, nawet jeśli dziecko bardzo dobrze się uczy. Dobrze jest spotkać się z nauczycielami i wysłuchać tego, co mają do powiedzenia.

 

RwA: Czy w każdej szkole organizowane są dni otwarte, by rodzice mogli odwiedzić placówkę i zapoznać się z jej działalnością przed posłaniem do niej swojego dziecka?

J.P: Jak najbardziej. Rodzice mogą porozmawiać z kadrą nauczycielską i dyrekcją, organizowane są także lekcje pokazowe.

 

RwA: Czy uczniowie w amerykańskich szkołach wagarują?

J.P: Oczywiście. W wielu szkołach mamy tak zwane otwarte kampusy. Uczniowie uciekają najczęściej wyjściami awaryjnymi. Ale ich nieobecności są odnotowywane. Dzienników lekcji nie ma co prawda już od dawna, ale każdy nauczyciel jest wyposażony w laptop, podpięty do szkolnego systemu i tak odnotowuje kto jest obecny na lekcjach. W szkołach średnich jedna godzina wagarów liczona jest jak pół dnia nieobecności. Jeśli uczeń opuści bez usprawiedliwienia 18 godzin danego przedmiotu w ciągu semestru, po prostu go nie zalicza, niezależnie od tego, jakie ma oceny. Notoryczni wagarowicze karani są także często pozbawieniem przywileju odbierania dyplomu ukończenia szkoły na scenie podczas tzw. uroczystości graduacyjnych.

 

RwA: Jak działa system oceniania w szkołach publicznych?

J.P: W chicagowskich szkołach skala ocen przyjęta jest odgórnie, ale poszczególne szkoły średnie średnich mogą ustalać własne kryteria przyznawania ocen. Na przykład ocenę D wystawia się za pracę, która uzyska od 60 do 70 procent punktów, C od 71 do 79 procent, B od 80 do 89 a powyżej ocena A. Dyrekcja szkoły może wprowadzić niewielkie korekty do tego systemu oceniania. Uczniowie i rodzice czasem kwestionują ocenę, dlatego nauczyciele są przygotowani, by każdą wystawioną ocenę uzasadnić.

 

RwA: Czy w aglomeracji chicagowskiej są szkoły oferujace dwujęzyczne programy nauczania?

 J.P: Takich informacji udziela kuratorium CPS. Najlepszym źródłem jest mówiąca po polsku Beata Ewa Arseo. W tym miejscu chciałabym zachęcić rodziców do posyłania dzieci do polskich szkół, ponieważ w niektórych uczelniach wyższych za biegłą znajomość obcego języka można dostać stypendium.

 

RwA: Czy szkoły publiczne w Chicago przystosowane są do potrzeb i wymagań uczniów niepełnosprawnych?

J.P: Oczywiście. Wydaje się duże środki finansowe na przystosowanie infrastruktury dla dzieci niepełnosprawnych. Są specjalne windy i rampy, dzięki którym uczniowie na wózkach mogą swobodnie poruszać się po terenie szkoły. Tu muszę stwierdzić, że w USA dzieci niepełnosprawne mają dużo więcej ułatwień niż w Polsce. Naturalnie są także szkoły dla dzieci specjalnej troski, gdzie realizowane są inne programy nauczania oraz jest dużo większa liczba opiekunów służących takim uczniom pomocą.

 

RwA: A jak wygląda sprawa tak zwanego ściągania na testach, czy innych sprawdzianach?

J.P: W USA ściąganie i plagiaty są niedopuszczalne, na każdym poziomie edukacji i surowo karane, z wydaleniem ze szkoły włącznie.

 

RwA: Co jeszcze może być powodem wydalenia ucznia ze szkoły?

J.P: Kradzieże, stosowanie przemocy fizycznej, czy handel narkotykami… Ale decyzje takie podejmuje dyrekcja po konsultacjach z policją, psychologiem i rodzicami.

 

RwA: Co się dzieje, kiedy dziecko spóźnia się na zajęcia?

J.P: Każde spóźnienie jest odnotowywane w systemie komputerowym. Jeśli uczeń spóźnia się notrycznie, nauczyciel może mu nawet obniżyć ocenę. Często stosuje się także pozostawienie dziecka w szkole po lekcjach.

 

RwA: Co dzieje się z dziećmi, które nie nadążają za programem nauczania, nie radzą sobie, a co z tymi szczególnie uzdolnionymi?

J.P: To, co podoba mi się w szkolnictwie amerykańskim, to właśnie możliwości oferowane najzdolniejszym uczniom. W szkołach średnich mamy tzw. tracking system polegający na kierowaniu uczniów do konkretnych klas. Są klasy na podstawowym poziomie edukacyjnym, zaawansowane oraz klasy o najwyższym poziomie, w których nauczyciele realizują program z college’u. Wtedy, w zależności od wyników osiąganych przez uczniów z tych najbardziej zaawansowanych klas, na studiach przyznawane są kredyty z poszczególnych przedmiotów.

Z kolei dzieci, które sobie nie radzą kierowane są często na zajęcia w szkołach letnich, czyli w trakcie wakacji. Mają wtedy dodatkowy czas na nadrobienie zaległości w nauce. Nie praktykuje się tutaj powtarzania całego roku. Uczeń musi po prostu nadrobić zaległości w tych przedmiotach, w których osiągnął w ciągu roku szkolnego słabsze wyniki. Uważam, że to lepszy system, niż polskie powtarzanie klasy.

W przypadku podejrzeń, że dziecko jest opóźnione w rozwoju, następuje ewaluacja przeprowadzana przez cały zespół ekspertów. Jeśli zachodzi taki problem, rekomendowane jest przesunięcie ucznia do szkoły ze specjalnym programem. Rodzice mają jednak prawo się nie zgodzić.

 

RwA: A jak wygląda kwestia podręczników?

J.P: Uczniowie nie kupują podręczników, zapewnia je szkoła. Rolą nauczyciela jest zamówienie odpowiednich książek i skryptów. Uczniowie z reguły nie noszą ich do domów.

 

RwA: Czy uczniowie w amerykańskich szkołach mają zadawane prace domowe?

J.P: Oczywiście. Mogą to być drobne zadania, albo większe projekty. Zakres i ilość zadań domowych zależy od nauczyciela. Nacisk kładzie się na myślenie, rozwój intelektualny i kreatywność.

 

RwA: Czy nauczyciele są nagradzani za dobre wyniki osiągane przez ich uczniów?

J.P: W szkołach publicznych nauczyciele są poddawani ewaluacji, więc siłą rzeczy starają się, by ich zajęcia były jak najlepsze i uczniowie jak najwięcej z nich wynosili. Nauczycieli motywują również poszczególni dyrektorzy szkół. Praca nauczycieli jest jednak tak trudna do zmierzenia i jednoznacznej oceny, że obecny system ewaluacji często wydaje się niesprawiedliwy.

RwA: Dziękujemy za rozmowę.

 

 

1 Comment

  1. Avatar
    Jan M September 18, 2017

    Przydało się. Dziekuję

    Reply

Leave reply

<